Zarówno materiały budowlane, jak też motoryzacja to branże bardzo wrażliwe na stopy procentowe. Budownictwo przez cykl inwestycyjny w nieruchomościach i infrastrukturze, a motoryzacja przez wpływ kosztów leasingu. Europejski Bank Centralny (bank strefy euro) tnie stopy i zapowiada, że będzie robił to dalej. Rynek wycenia, że stawka referencyjna spadnie w tym roku do 1,5 proc., a zaczynaliśmy w zeszłym roku z poziomu 4 proc. Również inne banki centralne w Unii redukują koszt pieniądza. Narodowy Bank Czech zszedł ze stopami z 7 do 3,75 proc. i jeszcze nie skończył cyklu. Narodowy Bank Polski ma rozpocząć obniżki na najbliższym posiedzeniu.
Aczkolwiek trzeba zauważyć, że o ile nastroje w tych sektorach poprawiają się, o tyle twarde dane nie pokazują jeszcze znaczącego ożywienia. Produkcja budowlano-montażowa w Unii Europejskiej notowała ostatnio dynamikę na poziomie 0,3 proc. rok do roku. Rejestracje samochodów osobowych - minus 0,2 proc. rok do roku. W obu przypadkach jest to stabilizacja po długotrwałym spadku. Optymizm widoczny w miękkich danych ankietowych trochę więc wyprzedza rzeczywistość.
Na pewno nie należy liczyć na żadne fajerwerki. Cykl jest dość płaski, po recesji w przemyśle przychodzi stabilizacja, a nie szybkie ożywienie.
Interesujące jest to, że może mamy do czynienia z relokacją popytu konsumentów z usług w stronę towarów. Wysokie stopy procentowe i relatywnie wysokie ceny towarów – będące pokłosiem kryzysu energetycznego i zaburzeń w łańcuchach dostaw – trzymały popyt konsumentów na towary w ryzach przez ostatnie dwa lata. Ludzie chętniej korzystali z usług, w tym rekreacyjnych. Teraz może następować stopniowa zmiana preferencji. Choć takich restartów przemysłu było już kilka w ostatnich dwóch latach i w każdym przypadku okazywały się one fałszywym sygnałem.
Innym ważnym aspektem zmian w przemyśle są wojny handlowe. Paradoksalnie mogą one poprawiać nastroje w niektórych branżach, ponieważ podnoszą szanse, że Unia Europejska zacznie bardziej chronić własny rynek przed konkurencją z Chin, że idealizm globalizacji zostanie zastąpiony przez brutalną walkę o krajowe interesy, co pomoże branżom najbardziej narażonym na konkurencję z tańszych krajów. Takie głosy słyszałem już z kilku stron.
To trochę paradoks, że u progu wojen handlowych przemysł zaczyna wykazywać więcej optymizmu niż usługi. Może działa jakaś wojenna adrenalina.