Kiedy wspólnie z redaktorami dzienników, które razem z „Wyborczą” współpracują w ramach LENA (Leading European Newspapers Alliance), zastanawialiśmy się, u kogo należy zamówić reportaż z Syrii, która od kilku miesięcy próbuje powrócić do życia po latach okrutnej dyktatury i wojny domowej, wszystkim od razu przyszło na myśl to nazwisko: Jonathan Littell. Każdy bowiem dobrze zapamiętał „Zapiski z Homs”, jego surową, wstrząsającą relację z ryzykownej podróży, jaką odbył na początku 2012 r. do jednego z miast, w którym – jak sam pisze – powszechny opór społeczny wobec reżimu Baszszara al-Asada właśnie się radykalizował, przekształcając się w regularną wojnę domową.
Littell urodził się w Nowym Jorku, ale wychował we Francji i pisze swoje książki, reportaże i eseje wyłącznie po francusku. Sławę i uznanie zyskał za sprawą powieści „Łaskawe” z 2006 roku - za tę, dla wielu szokującą analizę nazizmu otrzymał Goncourtów i nagrodę Akademii Francuskiej. Literatura nigdy mu nie wystarczała: pracował dla organizacji humanitarnych m.in. w Kongo i Bośni, pisał reportaże o Czeczenii, Rosji i Ukrainie, regularnie na łamach zachodniej prasy zabiera głos o współczesnych krwawych konfliktach i ich politycznych uwarunkowaniach.
W „Zapiskach z Homs” sportretował dziesiątki ludzi, którzy postanowili zrzucić jarzmo, choć liczyli się z bezwzględną pacyfikacją, represjami, śmiercią. Trzynaście lat później – parę miesięcy po upadku reżimu Asada - próbował odszukać tych, którzy przeżyli, i opisać, w jaki sposób próbują uczynić z Syrii miejsce, które znów mogą nazwać swoim domem, gdzie można snuć plany i myśleć o lepszej przyszłości.
W najnowszej książce, „Kłopotliwym miejscu” o podkijowskim Babim Jarze oraz Buczy, napisał: „Dzieci wczorajszych zabójców mogą stać się bohaterami lub ofiarami dnia dzisiejszego, tak jak wczorajsze ofiary równie łatwo mogą stać się dzisiejszymi katami". W Syrii ta obserwacja jest też boleśnie prawdziwa. A jednak dostrzegł tam źródła nadziei – cieszymy się, że mamy jego relację na naszych łamach, wespół z „El Pais”, „La Repubbliką”, „Die Welt”, „Le Figaro”, „Le Soir” i „Tribune de Genève”.
To w naszym magazynie sobotnim, ale przecież mamy do zaoferowania także inny: „Książki. Magazyn do Czytania”, którego nowy numer jest już dostępny. Tym razem zwrócę Państwa uwagę na
brawurowe przedsięwzięcie Joanny Tokarskiej-Bakir, która zajęła się zarzutami pod adresem Olgi Tokarczuk. Jej wykład noblowski, pisze Tokarska-Bakir, „za sprawą którego nawet takie słowa jak gnoza przedarły się do mainstreamu, zrazu został przyjęty z entuzjazmem. W dłuższej perspektywie obudził jednak u nas głosy bardzo krytyczne. Zdają się sugerować, że zamiast śnić o głupotach trzeba zakasać rękawy i na serio zająć się życiem. Przeczuwam w nich nie tyle reakcję na pisarstwo noblistki, ile refleks społeczeństwa, na które jej książki stanowią odtrutkę: zagubionego, zamkniętego od wewnątrz, na własne życzenie spętanego, wewnętrznie skłóconego, trawionego mizoginią, skrupulatnego w egzekwowaniu hierarchii i z nieomal erotycznym entuzjazmem żywiącego się wykluczeniem”. Nagroda Nobla zwolniła Tokarczuk „z więzów decorum, pozwalając jej mówić rzeczy niesłychane” – czyli jakie?
Wieczorem 18 maja dowiemy się, kto wejdzie do II tury wyborów prezydenckich, ale przede wszystkim poznamy laureata Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Jednym z pięciorga finalistów jest Andrzej Dybczak, autor książki „Las duchów”.
Dlaczego – i w jaki sposób – ją napisał, opowiada w naszym kwestionariuszu.
I jeszcze o innej ważnej nagrodzie: poznaliśmy finalistów Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Są wśród nich m.in. poetka nominowana do Bookera, queerowy poeta i laureatka Studenckiego Nobla –
więcej dowiecie się tu.