Żadnych zadań domowych, sprawdzianów, odpytywania przed tablicą - zaczęły się wakacje. Ale zanim podręczniki zaczną się kurzyć na najwyższej półce w pokoju dzieci, polecam Państwu dwa "szkolne" reportaże, które warto przeczytać (nawet jeśli nie macie dzieci).
- O szkole zwykle myśli się jak o najbezpieczniejszym miejscu, jakie sobie można wyobrazić - mówi nauczycielka z długoletnim stażem z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Bożkowie na Dolnym Śląsku. Tylko że w tej szkole jest inaczej. Nauczyciele biorą leki, chodzą na terapię, boją się.
O tym, jak dyrektor zamienił szkołę w "prywatny folwark" pisze Hubert Głuch.
- Wszystko, co mówicie do mojego ojca, on ma w d... - usłyszeli.
"Szkoła nie zauważała, że coś złego dzieje się z córką pana T. Nie widziała tego wychowawca klasy, inni nauczyciele, pedagog szkolny i sam dyrektor. Liceum w Nowym Żmigrodzie jest małą szkołą. (...) Skoro nikt tego nie widział, należy uznać, że nie chciał zobaczyć" - ocenił surowo sąd.
Ale niewiele się zmieniło. W obu tych historiach - mimo stanowczej reakcji sądu i ministerstwa - zakończenie jest inne, niż można się spodziewać. Zapraszam do lektury.