Przeczytaj codzienny wgląd w trendy gospodarcze i makroekonomiczne
 
 
 
 
 

Tylko dla subskrybentów

 
 
 

Dane dnia

 
 
 
07 sierpnia 2025ZOBACZ W PRZEGLĄDARCE
 
 
 
 
 
 
 

Jak nie być "gospodarstwem Niemiec"

 

Ignacy Morawski

i.morawski@pb.pl

 

 
 
 

Karol Nawrocki bardzo dużą część inauguracyjnego przemówienia poświęcił inwestycjom. Prezydent historyk powinien wrócić do historii pierwszych prób industrializacji Polski w XIX wieku w poszukiwaniu inspiracji.

 
 

Wyjdę od słów, które padły w przemówieniu inauguarcyjnym nowego prezydenta Karola Nawrockiego: „Coś się w geopolityce i światowej ekonomii zmieniło. Potrzebujemy wielkich planów i inwestycji, nie możemy być gospodarstwem pomocniczym naszych sąsiadów czy całej Unii Europejskiej”. Mówił, że kraj potrzebuje w tym celu wielkich projektów: lotnisk, dróg, portów. Za mało jednak on i inni politycy poświęcają uwagi temu, co przez te drogi, porty i lotniska będzie jeździć, pływać i latać. Innymi słowy, za bardzo skupiamy się na betonie, a za mało na myśleniu, jak powstaje wartość. Cała historia gospodarcza świata pokazuje, że to drugie jest ważniejsze.

Przemówienie prezydenta jest o tyle ciekawe, że nakreśla pole konfliktu politycznego w Polsce. Widać z niego, że ono w dużej mierze zahacza o problemy dotyczące tego, ile, jak i w co inwestować. Wprawdzie prezydent nie ma kompetencji w tej dziedzinie, ale spór polityczny będzie zmuszał cały system do wytężonego działania. Potraktowałbym to jako szansę.

Czy jesteśmy gospodarstwem Niemiec? Ta teza jest tak pojemna, że da się w niej zmieścić każdą bzdurę, ale ja znów podejdę do tego ze zrozumieniem. Możemy ją rozumieć tak, że Polska zajmuje się dostarczaniem siły roboczej i tanich komponentów dla zachodniej, niemieckiej myśli technologicznej. W dużym uproszczeniu jest to bliskie prawdy.

 
 

Czy to źle? To zależy. Na przykład Holandia jest tak bardzo wydajna w produkcji rolnej, że produkuje więcej mleka niż Polska, mając siedmiokrotnie mniej rolników, i zarabia na tym bardzo dobrze. Na wytwarzaniu prostych rzeczy da się dobrze zarabiać, jeżeli robi się to bardzo wydajnie, i Polska ma jeszcze sporo miejsca, by zwiększać wydajność wytwarzania. Ale oczywiście Holandia ma też inne silne strony, których nam może brakować. Jest to morski kraj handlarzy, świetnie połączony sieciami relacji z całym światem, a w historii to handlarze spijali zawsze najlepszą śmietankę finansową. Jest to też kraj posiadający bardzo zaawansowane własne technologie, bez których świat nie może się obyć: na przykład technologie produkcji półprzewodników.

Jak wzmocnić Polskę w tych dziedzinach, w których mamy braki? Ponieważ tekst wychodzi od przemówienia prezydenta, a prezydent jest historykiem, odwołam się do przykładu historycznego. Polska podejmowała w swojej historii wiele prób wzmożonej industrializacji, mamy wielki bagaż do uczenia się. Ich historie opisał prof. Piotr Koryś w doskonałej książce „Pożegnanie z pańszczyzną”, którą wyróżniliśmy w konkursie "Pulsu Biznesu" na najlepszą książkę biznesową roku 2024.

Dwie z tych prób zasługują na szczególną uwagę: Kielce i Łódź. Obie były podjęte w podobnym czasie, w latach 20. XIX wieku, stanowiły jeden z pierwszych dużych zrywów ekonomicznych Polaków w reakcji na rewolucję przemysłową, a zakończyły się bardzo różnie.

W okolicach Kielc na bazie staropolskiego okręgu przemysłowego Stanisław Staszic inicjował duże inwestycje w produkcję hutniczą. Powstawały nowoczesne jak na owe czasy piece hutnicze i zakłady metalurgiczne, które miały stanowić fundament polskiego przemysłu ciężkiego. Równolegle Łódź przekształcała się w polski Manchester - rozwijający się dynamicznie ośrodek przemysłu tekstylnego, przyciągający kapitał i wiedzę zachodnioeuropejskich przedsiębiorców.

Oba projekty były wspierane przez Królestwo Polskie, ale ich efekty były odmienne. Pierwszy z nich zakończył się ostatecznie niewielkim sukcesem, drugi wielkim, przynajmniej w sensie ekonomicznym i jak na ówczesne warunki. Dlaczego industrializacja Kielc poszła słabo, a Łodzi dobrze? Rolę odegrało kilka czynników łącznie: dostęp do surowców, rynków zbytu, siły roboczej, kapitału i technologii. W Łodzi wszystko to zgrało się w korzystny sposób, miasto miało łatwe połączenia z rynkiem rosyjskim, przyjeżdżali do niego przemysłowcy z kapitałem i wiedzą, duża była dostępność robotników (czego późniejszy tragiczny obraz przedstawił Władysław Reymont w „Ziemi obiecanej”). W przypadku okręgu hutniczego wokół Kielc brakowało kapitału, surowców i dobrego dostępu do rynku.

Zbudowanie czegoś to jest tak naprawdę najmniejszy problem w procesie industrializacji. Największym problemem jest to, jak wpisać to, co się buduje, w krajowy i szeroki światowy system gospodarczy. To wymaga nie tylko kapitału, który częściowo może zapewnić państwo, ale też ludzi, wiedzy, technologii, a przede wszystkim eksperymentowania, szukania różnych możliwości. Kraje o największych sukcesach w industrializacji w XX wieku, jak Chiny czy Korea, które przeszły niespotykanie szybką drogę od biedy do rozwoju, wymuszały na podmiotach wspieranych przez państwo brutalną konkurencję, dużo inwestowały w wiedzę i rozwijały się głównie przez eksport.

Odwołam się do innego przykładu: amerykańskiej Tesli. Elon Musk często mówił, że jednym z największych wyzwań w rozwoju firmy było zorganizowanie łańcucha dostaw, który opisywał jako koszmar i kostkę Rubika. Kapitał fizyczny, który widzimy gołym okiem w krajach najbardziej rozwiniętych, jest jak czubek góry lodowej, pod spodem są sieci relacji, których nie widać, a które są najważniejsze.

Kapitał jest niezbędny i Polska potrzebuje dużych inwestycji, ale to jest – powtarzam – czubek góry lodowej. Wiele inwestycji się toczy i rozbudowuje, mamy coraz więcej dróg, coraz większe porty, będziemy mieli coraz więcej sieci kolejowych – to jest tzw. no-brainer. Natomiast dużo trudniej jest nam wykorzystać siłę państwa do zbudowania rynków zbytu dla własnych innowacyjnych towarów i usług, trudniej nam idzie finansowanie nauki na światowym poziomie, rozwijanie rynku kapitałowego, zarządzanie imigracją. Nasze państwo musi zacząć się wykazywać w tych dziedzinach.

Wracam do Piotra Korysia. Pisał on, że industrializacja w XIX wieku ogólnie szła nam słabo także dlatego, że nie mieliśmy własnego państwa. Państwa, które mogłoby wspierać określone branże i rynki na większą skalę. Nasze współczesne państwo słusznie zgłasza coraz większe ambicje, ważne tylko, by je dobrze kierunkowało.

 
 
 
To również może Cię zainteresować:
 
Nowy prezydent wskazał gospodarcze priorytety
 
Nowy prezydent wskazał gospodarcze priorytety
 
Karol Nawrocki zapowiedział, że już w czwartek, 7 sierpnia, złoży projekt ustawy, który ma przywrócić pierwotny kształt inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jeszcze w sierpniu chce zwołać  
 
CPK bez bazy paliw? Były prezes o absurdach nowego projektu. PB BRIEF
 
CPK bez bazy paliw? Były prezes o absurdach nowego projektu. PB BRIEF
 
W czwartek 7 sierpnia w PB Brief mówimy o wcześniejszym wylocie bocianów, powrocie wielkiego CPK i kontrowersyjnych manewrach Rosji na Białorusi. Do tego: akcjonariat dla franczyzobiorców Avii,  
 
Asseco BS szykuje się na żniwa