Niebezpieczne gry atomowe
Co robić, gdy wybuchnie bomba atomowa? Należy się położyć przy ścianie, pod parapetem – tak uczono nas w PRL-owskiej podstawówce. Pewnie chodziło o to, by szkło z rozbitych szyb nas nie poraniło, a że byłem dzieckiem, nie zwracałem uwagi na absurd tego zalecenia (mieszkałem w centrum Warszawy, atak atomówką na stolicę zmiótłby mnie w okamgnieniu wraz z całym 15-piętrowym blokiem i wszystkimi parapetami). Martwiłem się czym innym – że leżąc na podłodze, nie zobaczę wspaniałego grzyba atomowego. Jego widok znałem z telewizji: straszono nas nim zawsze, kiedy była mowa o próbach na atolu Mururoa, gdy wspominano Hiroszimę i Nagasaki (mieliśmy wrażenie, jakby to było wczoraj) lub ostrzegano przed pershingami, które Amerykanie trzymają w RFN (zdawało się, że mogą je wystrzelić nawet jutro).
Przedziwnie to wszystko zaimpregnowało mnie na lęk przed atomem, czego nie zmieniają nawet groźby Putina czy Miedwiediewa. Tekst, którym otwieramy to wydanie „Plusa Minusa”, każe mi się jednak zastanowić, czy atomowe status quo lada moment nie upadnie, co otworzyłoby wrota apokalipsy. Jędrzej Bielecki pokazuje, jak od Korei Południowej i Japonii przez Bliski Wschód po Europę najrozmaitsze procesy pchają rządy ku rozważeniu decyzji o budowie bomby atomowej bądź sięgnięciu po nią w inny sposób. A przecież jeśli dysponować nią będzie 30-40 krajów, ryzyko, że ktoś jej w końcu użyje, niepomiernie wzrośnie. W 80 lat po zrównaniu z ziemią dwóch japońskich miast przez Amerykanów trudno przejść nad takim zagrożeniem do porządku dziennego.
Temat numeru uzupełniamy tekstami o głęboko zakorzenionym niemieckim lęku przed atomem (i o tym, jaki znajduje on wyraz w kulturze wizualnej) oraz o irańskim programie atomowym, który w niezrozumiały dla Europejczyków sposób zmienia relacje między religią i nauką.
Zmianę warty w pałacu prezydenckim opisuje Piotr Zaremba, a jej echa znajdziemy także w felietonach Bogusława Chraboty, Tomasza Terlikowskiego i broniącej pierwszych dam Kataryny. Po wystąpieniu Karola Nawrockiego przed Zgromadzeniem Narodowym nowy kontekst zyskał zaś felieton Michała Szułdrzyńskiego o umieraniu praworządności – tyle że w Izraelu.
W telewizji i streamingu w wakacje królują powtórki i być może interesujący klucz w ich wyszukiwaniu znajdą Państwo w tekście Rafała Glapiaka. Filmoznawca prowadzi nas przez dzieła kręcone jednym ujęciem (albo udające takie). Dla zafascynowanych metodą twórców głośnego serialu „Dojrzewanie” lektura obowiązkowa.
Wiem, że niektórzy już ostrzą koziki przed jesiennymi wyprawami na grzyby. Dla nich – i nie tylko – mamy wywiad z Martą Wrzosek, która grzybami zajmuje się naukowo. Z rozmowy dowiemy się, że są wszechobecne, że te halucynogenne rosną też w naszym kraju, i że opieniek wcale a wcale nie jest maleńki (sorry, Panie Brzechwa). Jest też ostrzeżenie: na grzybobraniu najwięcej błędów popełniają ci, co uważają się za znawców, a przecież naprawdę łatwo o to, by zebrany przez nas grzyb okazał się trujący. Choć i tak dobrze, że nie atomowy.